wtorek, 29 maja 2012

6 - Zmiennokształtni

- Nie patrz się tak na mnie - jęknęła - Wiem , mam fajne cycki .
Otworzyłam szerzej oczy gdy Claudia zaczęła delikatnie mówiąc macać się po cyckach .
- Czy to Cię podnieca ? - rzuciłam .
Zarumieniła się , jej ręce zniknęły z piersi , zza jej pleców wyszedł chłopak w kapturze ciągnąc za sobą drabinę. Prostacki ratunek , pomyślałam gdy drabina upadła na ziemię obok mnie . Podniosłam ją i ustawiłam , zaczęłam się wspinać. Stanęłam obok Claudii , objęła mnie , wtuliłam się w nią , bo co innego miałam zrobić ? Chłopak za nami podniósł lekko głowę , nie pokazując swojej twarzy . Claudia przejechała ręką po mojej szyi , spojrzała na ślady po ugryzieniu .
- Ho ho .  - mruknęła - Nie wiedziałaś o tym prawda ? - spytała .
Zgromiłam ją wzrokiem , bo skąd mogłam wiedzieć ? Nie wierzyłam w bajki , w czary , w dziwne stworzenia , ale o nich czytałam . Nie wierzyłam , do dzisiaj .
- Skąd miałam wiedzieć ? - warknęłam . Zignorowała moje pytanie .
- Zostałaś przemieniona , no wiesz , w wampira . - uśmiechnęła się .
Zamarłam , jestem wampirem , taki prawdziwym , chyba , nie wiem . Spojrzałam na nią .
- Okej , ja jestem wampirem . A ty czym do cholery jasnej jesteś ? - spytałam .
- Zmiennokształtną , ona jest zmiennokształtną - usłyszałam w odpowiedzi , ale nie od niej .
Spojrzałam na chłopaka , który w tym momencie zdejmował kaptur z głowy . Jęknęłam . Matt , za Claudią stał on , Matt , mój Matt .

**

Po chwili znajdowałam się w jego objęciach , przytulał mnie i głaskał po głowie .
- Tak mi przykro Ross , naprawdę - wydusił z siebie .
Spojrzałam na niego , jego źrenice momentalnie się rozszerzyły , oparł brodę o moje czoło.
- To przecież nie twoja wina , idioto - odpowiedziałam .
Uśmiechnął się , lekko , ale jednak .
- Matt - uniosłam głowę , jego usta delikatnie dotknęły moich , objęłam go i zatraciłam w nim całkowicie.

sobota, 26 maja 2012

5 - Claudia

Spadam , spadam w czarną otchłań . Twarz mam całą czerwoną a z moich ust i oczu cieknie krew . Próbuję spojrzeć w górę , chcę zobaczyć światło , chcę zobaczyć gdzie jestem , ale nie mogę , gdy chcę odwrócić głowę zamykam oczy . Patrzę w dół , słyszę śmiech , widzę czerwone oczy , coraz więcej czerwonych oczu . Krzyczę , wrzeszczę , ręce wędrują mi na gardło a cholernie rude włosy plączą się na wietrze . Patrzę w dół , spokojniej .
- Nie rób tego - słyszę męski mocny głos - Nie waż się , jesteś mi potrzebna - jak mi się wydaje , mężczyzna wybucha śmiechem , ale nie jestem tego pewna , moje ciało uderza o ziemię , z ust tryska krew.        
                                                                             ***
Uniosłam się na łokciach , i położyłam na plecach , moje palce mimowolnie zaczęły penetrować każdy kawałek mojego ciała , gdy dotarły na szyję natrafiły na dwa wypukłe bolące miejsca . Jęknęłam , spojrzałam na jasne niebo , potem na ściany ziemi po moich bokach , ziemia z kamieniami , korzeniami i szczątkami zwierząt . Nagle wszystko sobie przypomniałam , zachłysnęłam się powietrzem . Umarłam , pomyślałam , nie , nie najpierw Wikkie , wzdrygnęłam się . Czy to znaczy że jestem .. wampirem ? Wampir , pije krew , tak jakby nie żyjące , nie istniejące cholerne stworzenie . Ale gdzie ja właściwie jestem ? Rozejrzałam się jeszcze raz , przypatrzyłam wszystkiemu dokładnie , po chwili zerwałam się na nogi ignorując ból głowy . Sprawdziłam każdą możliwą kieszeń , zaklęłam , nie mam telefonu . Podeszłam do ściany z ziemi i wbiłam w nią palce , miękka , pomyślałam . Zaczęłam się wspinać , kawałek po kawałku , gdy już byłam prawie na samym końcu ziemia pod moimi stopami zaczęła się obsuwać , złapałam się kamieni widniejących na górze próbując podciągnąć do góry , niestety na marne . Uderzyłam o ziemie , tym razem nic nie zabolało , skuliłam się w kłębek i przymknęłam oczy próbując przypomnieć sobie co właściwie się zdarzyło . Pamiętam rozmowę z Matt'em , potem Wikki która ugryzła mnie w szyje , potem to jak spadałąm , a tam na dole , tu na dole , był ktoś , wzdrygnęłam się . Przewróciłam się na plecy i spojrzałam w górę , zamrugałam kilka razy i jeszcze raz i jeszcze . Pies , na krawędzi wykopu stoi pies , cały brązowy z brązowymi ślepiami , usiadłam , pies zaszczekał .Jego brązowa sierść zaczęła znikać , stanął na dwóch łapach , przepraszam , stanęła , jej łapy zaczęły się wydłużać a pysk zamieniać się w twarz . Zakryłam usta dłońmi , pies zamienił się w Claudię , w dziewczynę która stoi nade mną w samej bieliźnie .
- Nareszcie Cię znalazłam , Ross - wypowiedziała te słowa z takim spokojem jakby nigdy nic .

czwartek, 24 maja 2012

4 - Wikkie

Po kilku godzinach spędzonych na festynie, po wszystkim co sobie wyobrażałam i słyszałam, nie ogarniałam niczego. Mama Matt'a, Meydelav, odebrała nas z festynu i zabrała na obiad, wspaniała kobieta i wcale nie taka stara . Dziadkowie Matt'a są z Angli ale jego mama wyszła za polaka, niedorzeczne . Gdy weszłam do domu, rodziców nie było, Jake siedział w pokoju z jakąś dziewczyną  dziwne, zawsze uważałam go za geja . Położyłam się na łóżku w samej bieliźnie, Shell położył się obok, otworzyłam laptopa i włączyłam Skype'a, przejechałam myszą na użytkownika " Wikkie " i nacisnęłam, po chwili już ją widziałam, śliczną szatynkę o zielono niebieskich oczach, westchnęłam, jest teraz w Szwecji, mieszka tam z rodzicami i chłopakiem, Maxe'em.
- Siema - mruknęłam.
- Rossie ! - pisnęła - Co u Ciebie, jak się czujesz?
Opowiedziałam jej, o tym jak nie cierpię rodziny, o kochającej się parze w jednej z kabiny szkolnych łazienek, o tym jak za nią tęsknie. Shell przejeżdżał nosem po laptopie za każdym razem jak usłyszał jej głos, znamy się chyba 4 lata, gdy miałam 12 lat ta dziewczyna uczyła mnie w Wenecjii palić, pić i wciągać różne rzeczy, tak to były czasy,westchnęłam.
- Kiedy tu będziesz ? - zapytałam.
- Może za tydzień lub dwa, doczekasz się mnie skarbie  zrobię ci niespodziankę jak przyjadę - wysłała mi buziaka,a jej zęby zalśniły, dosłownie.
- Chyba . Dobranoc Wikkie  - zamknęłam laptopa i naciągnęłam na siebie kołdrę .

Dwanaście dni potem, po prawie dwóch tygodniach nudnej szkoły i zawodów sportowych, zabrali nas na wycieczkę. Zapoznałam się z nowym uczniem, a raczej uczennicą, Claudią . Zaprzyjaźniłyśmy się, jest wspaniała, zboczona, ale wspaniała. Ma brązowe włosy tak samo jak oczy, cały czas ma na sobie conversy, irytujące.Usiadłam z nią w autobusie. Wywożą nas do lasu, przy wielkich wykopach, podobno mają robić tam sztuczną rzekę, tak cholernie głęboką  że nie wiem czy można ją tak nazwać. Wsadziłam słuchawki w uszy  oparłam głowę na ramieniu Claudii, tak ładnie pachnie wanilią. Obudziłam się po kilku godzinach, połowy dzieciaków nie było w autobusie, spojrzałam przez okno, wyciągają bagaże, wstałam, potknęłam się kilka razy przechodząc do wyjścia  ale to nic. Zachłysnęłam się świeżym powietrzem, spojrzałam w niebo. Rozejrzałam się, jest tu podobno czternaście domków z pokojami i łazienkami. Jak na razie w moim polu widzenia znalazły się cztery z zielonych desek i z żółtymi framugami okien. Poszłam po bagaż, natknęłam się na Annie, ubraną w dres. Uśmiechnęłam się.
- Masz z nami domek ? - spytałam jej.
- Chyba tak . - odparła biorąc mnie pod rękę i ruszając w stronę domku z numerem trzynastym.
Przez cały dzień tylko leżałyśmy w łóżkach, gdy przyszła kolej kolacji, zwinęłam się w stronę lasu, wyciągnęłam telefon i wykręciłam numer do Matt'a.
- Cześć skarbie - powiedział witając mnie.
- Nie ma Cię tu - powiedziałam to tak tępo, jak tylko można było .
- Wiem, przepraszam.
- Nie szkodzi. Ale wiesz, na takich obozach zwykle traci się dziewictwa lub takie jakieś - palnęłam.
- Sugerujesz coś? - zapytał, zobaczyłam w głowie jego uśmiech.
- Możliwe - przymknęłam oczy, odwróciłam się, przełknęłam głośno ślinę. Jej oczy lśnią krwistą czerwienią , a ząb, nie, nie ząb, kieł , wysunięty jest na dolną wargę .
- Witaj  Rossie - szepnęła .
Upuściłam telefon gdy poczułam kły na swoim gardle , tyle razy tym słyszałam, ale, że Wikkie? Tak, to ta niespodzianka ." Ross ?! ", " Rossie, odezwij się ! " to były jego ostatnie słowa jakie słyszałam, nie, to były ostatnie słowa jakie w ogóle słyszałam.

3 - Szkolny festyn

Gardzę wami. Wszystkimi. Nienawidzę was, nie znoszę, nie mogę na was patrzeć. Pomieszałam chwilę kakao łyżką i wstałam od stołu. Nie będę z wami jadać, za dużo sobie wyobrażacie. W ciszy spakowałam bułki w pudełko śniadaniowe i wrzuciłam do czarnej torby z Adidasa.
- Narazie - rzuciłam przez ramię i wyszłam z domu.
Następny chory dzień w szkole, pomyślałam, gdy podjechał on, moje największe szczęście poruszające się na czarnym bmx'ie. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Matt - mruknęłam i podeszłam do niego, objął mnie i pocałował w polik.
Wyobraźcie sobie chłopaka, można go porównać do Francisc'a Lachowskiego, jedynego takiego, jego pochodzenie nie jest ważne, dobrze, że jest.
- Cześć, Ross - powiedział z uśmiechem.
- Hej hej - odpowiedziałam i ruszyliśmy chodnikiem .
- Coś nowego? - zagadnął po chwili denerwującej ciszy.
- Cały czas to samo.
- Czyli?
- Dobrze wiesz.
- Już Cię nie rozumiem.
- Wiem - uśmiechnęłam się i pocałowałam go, delikatnie, potem trochę mocniej i mocniej. Odwzajemnił pocałunek, odgarnął mi włosy z twarzy i ucałował nos.
- Nie wymigasz się - zaśmiał się, doszliśmy do szkoły.
- Mamy nowego ucznia - oznajmił, westchnęłam, to będzie jeszcze bardziej męczący dzień.
Na szkolnym parkingu zostały rozstawione kolorowe namioty o różnych wielkościach, z niektórzych pachniało grillem z innych pieczywem lub ciastem.
- Mniam - mruknęłam.
Matt odstawił bmx'a na wyznaczone miejsce, objął mnie i weszliśmy na parking, ludzie z góry wyglądali by jak mrówki, tak tu ich pełno, spoceni, obspermieni lub opluci idioci. Matt prychnął, jakby czytał mi w myślach. Rozejrzałam się po namiotach i ich zawartościach, dojrzałam fioletowy namiot z żelkami, przetarłam oczy.
- Maaaaaaaaaatt - mruknęłam, ocierając się biodrem o niego.
- Znowu będziesz żreć ?
- Tak, aż będę taka grubiutka, że nie będziesz mnie chciał - prychnęłam, ciągnąc go do namiotu .
Za ladą stoi jak zwykle słodka blondyneczka w warkoczu , uśmiechnęłam się do niej szeroko. Annie. Piękność moja najdroższa.
- Hej skarbie - rzuciła mi żelowego węża, złapałam go i włożyłam do buzi, wyobraziłam sobie jak obejmujący mnie Matt załamuje ręce na ten widok .
- Do której ? - spytałam się Annie z pełną buzią jeszcze innych moich przysmaków.
- Do 16 - mruknęła i wskazała na przejście między dwoma ladami, wsunęłam się w nie, Matt za mną .
Zmierzyłam Annie, ma na sobie śliczną sukienkę w kwiatki, tak drobne, że cholernie boli jak próbujesz się przypatrzeć. Matt usiadł na ziemi, ja obok niego, Annie sprzedając żelki najróżniejszym ludziom opowiadała nam jak to w naszych łazienkach uczniowie wciągają to i tamto, robią to i tamto. Przez chwilę zastanawiałam się czy przypadkiem w tym nie uczestniczy i wtedy zdałam sobie sprawę z tego jak bardzo potrzebuję pójść do toalety. Wstał, przeszłam między ladami i pobiegłam do szkoły. Weszłam do damskiej łazienki, przejrzałam się w lustrze i wtedy to usłyszałam.
- Nie, nie tam - wydusił siebie dziewczęcy głos .
- Tu ? - usłyszałam pytanie , stanęłam przy ścianie, odgłosy dobiegały z jednej z kabin.
- Ahhh ! - dotkliwy pisk dziewczyny . - Boli, boli,boli... - można było dosłyszeć uderzanie jej ciała o ścianę.
Annie miałą rację , ludzie robią w tej szkole wszystkie rzeczy , ale jedno mnie zastanawia , czemu akurat tu?
Podniecone jęki, szepty, wyobraziłam to sobie. Chłopaka od pasa gołego, opierającego dziewczynę o ścianę, poruszając się w niej, jej nogi skrzyżowane są na jego biodrach, po jej udach spływa lepki śluz, chłopak ssąc jej sutki wchodzi coraz głębiej. Po chwili wstałam i wybiegłam z łazienki, nie wytrzymałabym tego dłużej.

środa, 23 maja 2012

2 - Sen

 Spadam , spadam w czarną otchłań . Twarz mam całą czerwoną a z moich ust i oczu cieknie krew . Próbuję spojrzeć w górę , chcę zobaczyć światło , chcę zobaczyć gdzie jestem , ale nie mogę , gdy chcę odwrócić głowę zamykam oczy . Patrzę w dół , słyszę śmiech , widzę czerwone oczy , coraz więcej czerwonych oczu . Krzyczę , wrzeszczę , ręce wędrują mi na gardło a cholernie rude włosy plączą się na wietrze . Patrzę w dół , spokojniej . - Nie rób tego - słyszę męski mocny głos - Nie waż się , jesteś mi potrzebna - jak mi się wydaje , mężczyzna wybucha śmiechem , ale nie jestem tego pewna , moje ciało uderza o ziemię , z ust tryska krew.

Gwałtownie usiadłam , z mojego gardła wydobył się chrapliwy krzyk , Shell usiadł obok mnie i zaczął lizać mnie po twarzy , objęłam go i wtuliłam twarz w czarną sierść wilka . Jest siódma rano , jestem cała spocona , Shell'owi kleją się kudły , musiałam na nim zasnąć . Wstałam i otworzyłam drzwi balkonowe , wilk zbiegł bo schodach do ogrodu . Wsunęłam się do łazienki i zdjęłam z siebie ubrania , na szyi mam czerwone pręgi jak by ktoś mnie próbował udusić . Oblałam się zimną wodą , obmyłam i umyłam włosy . Owinęłam się w ręcznik i zaczęłam przeglądać szafki gdy do pokoju weszła matka .
- Puka się - chrząknęłam , spoglądając na Laurę .
Laura , ładnie opalona brunetka z grzywką ściętą na wprost jest nową żoną mojego ojca , zmierzyłam ją , dzisiaj była wyjątkowo ubrana w dresowe spodnie i bluzę , o to czy ma coś pod spodem nie będę pytać , cholerna erotyczka .
- Krzyczałaś w nocy - wydukała .
- Tak ? Nie zauważyłam - wypowiedziałam to bardziej chamsko niż planowałam , zrzuciłam z siebie ręcznik i ubrałam bieliznę .
- Porozmawiaj ze mną , Ross - powiedziała , przejeżdżając palcem po ramce zdjęcia mojej mamy . Zgromiłam ją wzrokiem , niech sobie nie pozwala .
- Po co niby ? - warknęłam , nienawidzę jej , nie cierpię , może kiedyś to się zmieni , ale nie teraz .
Laura spojrzała na mnie znacząco .
- Może kiedy indziej - powiedziałam - Teraz proszę wyjdź - pokazałam na drzwi , wyszła niczym posłuszny pies , pokręciłam głową .
Wbiłam się w czarne rurki i białą bokserkę , wysuszyłam włosy i umalowałam rzęsy . Wyszłam na balkon , spojrzałam na parapet i leżącą tam paczkę fajek , wyjęłam jedną łapiąc przy okazji zapalniczkę , odpaliłam i zaciągnęłam się , raz , drugi , trzeci .


1 - Rozpoznanie


 Wyobrażacie sobie świat , bez najmniejszych zasad ?
Bez kar , więzień , obciążeń ?
Nie ? To spójrzcie .

 Idę ulicą , cała mokra , nie tylko od deszczu , od potu i goryczy . Wracam do domu , nawet nie wiem skąd a na domiar złego niebo jest całkiem czarne - bez chmur i gwiazd . Moje rude , wręcz czerwone włosy kleją mi się do twarzy , białą bluzka prześwituje a tusz po prostu spływa . Przechodzę szybkim krokiem ulicę , potykam się o chodnik , ale szybko wstaję , kilka lamp na przeciwko mojego domu się pali . Wzdycham . Przechodzę przez trawniki i otwieram szybkim ruchem bramkę , zatrzaskuję ją i wbiegam po schodach do białego domu . Na samym wejściu zdejmuję z siebie koszulkę i buty , idę korytarzem , mijam kuchnię po czym słyszę zanczące chrząknięcie , wracam się . 
- Jeny , jesteś w domu - powiedziałam , patrząc na wysokiego blondyna stojącego przy lodówce .
- Tak , Ross , jestem w domu , nie jesteś sama - uśmiechnął się , nie , nie uśmiechnął , wyszczerzył w najbardziej sarkastyczny sposób jaki potrafi .
- Aha , cieszę się . - warknęłam i pobiegłam po schodach do pokoju . 
To był Jake , mój starszy brat . Mądry , przystojny blondyn , który tak naprawdę zasmakował więcej życia niż ktokowlwiek z tąd , prawde mówiąc ja też . Nie jesteśmy stąd , z Wałcza , z Polski , jesteśmy z Włoch , dokładnie to z Sycyli . Przeprowadziliśmy się tu z ojcem by zapomnieć o tym co się stało , by zapomnieć obraz rozszarpanej matki leżącej w lesie za naszym domem . Oczy miała otwarte , w miejscu klatki piersiowej i brzucha miała dziurę , mięso było czarne od ziemi a wnętrzności nie było . Następnego dnia ja i Jake dostaliśmy od dziadka dwa wilki , dosłownie wilki , dzikie czarne wilki , jeden z błekitnymi oczyami a drugi z żółtymi . Ten z żółtymi należy do mnie , wabi się Shell , Shellerini . Spojrzałam na pokój , na Shell leżącego na łóżku . Rozebrałam się i otworzyłam drzwi do swojej łazienki , odkręciłam wodę pod prysznicem i stanęłam w niej . Nie mam ochoty żyć , pomyślałam wycierając się ręcznikiem , nie mam po co . Włożyłam na siebie siatkarską koszulkę i byle jakie krótkie spodenki , wsunęłam się pod kołdrę przytulając do wilka .