piątek, 27 lipca 2012

8 - Codzienność.

Otworzyłam oczy , zamrugałam kilka razy i wstałam . Przejechałam nogą po leżącym na podłodze wilku .
- Przynieś telefon , Shell. - wstał , wlazł do łóżka i zaczął w nim grzebać.
Weszłam do łazienki , wzięłam zimny prysznic , wysuszyłam włosy , umyłam zęby i pociągnęłam rzęsy tuszem. Spojrzałam w lustro.
- Spójrz kochanie , pewnie niedługo będziesz całkiem inna - powiedziałam do siebie.
Shell przyniósł telefon , wzięłam go z jego pyska i odblokowałam , przejrzałam nieodebrane połączenia , od Annie , Matt'a , jego mamy. Założyłam bieliznę , przeszukałam szafki w celu znalezienia spodenek i znalazłam je , na szczęście , do tego założyłam bluzkę odkrywającą brzuch z napisem "WILDFOX" . Wsunęłam nogi w niskie czarne Conversy , zbiegłam po schodach , przeszłam obok siedzącego przy stole brata z rodzicami i wyszłam z domu. Podeszłam do opierającego się o płot Matt'a.
- Cześć - wymusiłam z siebie lekki uśmiech wypowiadając słowo przywitania .
- Hej - opowiedział - Jak się czujesz ?
- Zwyczajnie. - wzruszyłam ramionami.
- Na pewno?
Stanęłam i przeczesałam włosy palcami.
- Śni mi się ona,co było łatwe do przewidzenia.
Matt spojrzał na mnie , przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
-Czuję się jakby podświadomość próbowała ją wyrzygać.
Ruszyliśmy w stronę szkoły. Zastanawiam się czy ktoś będzie wspominał o moim zniknięciu na biwaku. Ciekawe czy ktoś zorientuje się,że coś się zmieniło. Jeżeli zauważą to co mam mówić,co robić? Czy mam opowiedzieć o wszystkim Annie? Matt złapał mnie za rękę , spojrzałam na niego.
- Ross, spójrz,teraz wszystko się zmieni,wiesz o tym.- z oczu bije mu wyraźny biały neon,z napisem : Nie Pierdolę Pięknych Farmazonów. - Nic nie będzie okej.
Spuściłam głowę,wiem co zaraz powie.
- Jeżeli zginiesz.. Ja nie wiem, po prostu nie wiem co zrobię.
Zacisnęłam rękę wokół jego ręki,moje kostki zrobiły się momentalnie białe.
- Nie zginę,obiecuję,choćby nie wiem co,nie odejdę - objęłam go i pocałowałam w polik - Nigy Matt,nigdy.
Musnął delikatnie moje usta,uśmiechnęłam się.
-Wiesz,że szkoła czeka,prawda?-mruknęłam.
- A wiesz , że musisz wrócić do codzienności?- spojrzał na mnie,
- Wiem. - odpowiedziałam i ruszyliśmy dalej/

***

Co jeżeli umrę? Jeżeli go zostawię? Stukam nerwowo długopisem o blat ławki. Może Jake mi doradzi,o ile wypowiem do niego choć słowo. Spojrzałam na widok za oknem, trzy boiska,bieżnia i pełno traw. Uniosłam wzrok, wrzasnęłam, przede mną stoi Wikkie, z jej nosa i oczu cieknie krew. Spadłam z krzesła krzycząc,obraz Wikkie momentalnie zniknął. Rozejrzałam się, wszyscy wokół zwrócili wzrok na mnie,uniosłam się lekko na łokciach - w tym momencie rozległ się szkolny alarm, a ja po prostu zemdlałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz